„Chodź no tu, Matołku!” „Gdzie jest ten Szatan?” Umiecie sobie wyobrazić szkołę, w której nauczyciele zwracają się do uczniów takimi słowami? To normalne w tyskiej Szkole Podstawowej nr 37. Wszystko stanie się jednak jasne, gdy dodamy, że patronem placówki jest… Kornel Makuszyński. To dlatego z okazji szkolnych świąt uczniowie chętnie przebierają się za Koziołka Matołka, Szatana z siódmej klasy i inne postaci znane z kart książek patrona.
Znakomitą okazją do tego typu zabawy jest tradycyjne coroczne Święto Szkoły, obchodzone zawsze na przełomie maja i czerwca. Z tej okazji w piątkowe popołudnie 29 maja b.r. między blokami pobliskiego osiedla pląsał korowód kolorowych postaci prowadzonych przez wodzireja, organizowane były gry i zabawy, nie brakło też słodkich (lub mniej słodkich) poczęstunków oraz interesujących gości. Atmosferę rozgrzała licytacja, z której dochód przeznaczono na budowę przyszkolnego placu zabaw. Oprócz tego można było obejrzeć pokazy tańca, występy szkolnych zespołów artystycznych oraz wziąć udział w konkursie na Ciasto-Kornelówkę. W pikniku chętnie udział wzięli zarówno nauczyciele, jak i uczniowie oraz ich rodzice. – W takich chwilach jak ta, nasze trzy środowiska stają się jedną szkolną społecznością – mówi dyrektor Agata Maciążka – Jeżeli potrafimy wspólnie bawić się i świętować, nie będzie dla nas też trudne późniejsze realizowanie wspólnych projektów.
Nie są to słowa wypowiedziane bezpodstawnie. Społeczność popularnej „Kornelówki” niedawno wspólnymi siłami sprostała nie lada wyzwaniu, jakim było zorganizowanie spotkania gości ze szkół partnerskich z sześciu krajów europejskich. Dyrektor Maciążka nie boi się też kolejnych wyzwań, w najbliższym czasie szkolną społeczność czeka wiele szczęścia. O ile wierzyć przesądowi, zadbają o to kominiarze, którzy także pojawili się podczas piątkowego pikniku. Wypuszczenie do nieba żółtych i pomarańczowych baloników (nawiązanie do kolorów logo szkoły) z marzeniami i życzeniami dzieci, zapisanymi na karteczkach dołączonych do nich - to niezwykle wzruszające i piękne zakończenie tego dnia. Pewnie sam patron Kornel Makuszyński byłby dumny z dokonań placówki noszącej jego imię. Prawdopodobnie jednak najwięcej radości sprawiłby mu widok uśmiechów na twarzach uczniów, w końcu dewizą pisarza było stwierdzenie: „Dzień bez uśmiechu jest dniem straconym”.